Często na ulicy, w parku czy w sklepie słyszymy wulgaryzmy z ust młodych ludzi, czasem nawet dzieci. Przy czym nie zawsze jest to młodzież pochodząca z rodzin patologicznych. Czy taki styl bycia jest teraz na topie. Gdzie należy upatrywać przyczyn takiego a nie innego ich zachowania?
* Magda Mrozik, księgowa ze Zgorzelca
- Wydaje mi się, że przyczyny takiego a nie innego zachowania młodzieży należy dopatrywać się w nadmiernej liberalizacji. Młodzi ludzie nie są dziś uczeni respektu dla czegokolwiek, a tym bardziej dla drugiego człowieka. Wszystko zaczyna się już w szkole podstawowej, gdzie obecnie dziecko ma zawsze rację, nie wolno mu zwrócić uwagi, bo może jeszcze o coś posądzić nauczyciela a za jego niepowodzenia zawsze odpowiada ktoś inny… I tak pyskowaniem brną dalej w świat, nie mając szacunku dla starszych, dla pracy, dla cudzych wysiłków.
* Maryla Siedlecka, sekretarka z Radostowa
- Jaki wulgaryzm może być na topie? Przyczyn jest wiele. Żyjemy teraz w takich czasach, że każdy „biegnie” za pieniądzem. Rodzice nie mają czasu dla swoich dzieci, a te czasami, bo nie zawsze, pozostawione są same sobie. Spotykają się na podwórkach, tam uczą się wulgaryzmu, przekleństw. Niektórzy wynoszą to ze swoich domów, inne uczą się z telewizji. Ogólnie wszyscy jesteśmy temu winni. W tym tempie życia nie dbamy, aby nasze dzieci, nasza młodzież zachowywała się kulturalnie.
* Leonarda Kawa, pracownik umysłowy z Lubania
- W dzisiejszych czasach młodzież jest bardzo nerwowa, wulgarna, bez żadnych zachowań i wartości moralnych. Dzieje się to dlatego, że pokolenie powojenne wychowywało się w trudnych warunkach i swoim dzieciom chcąc ich chronić pozwalało na wszystko. Jest też ważny inny powód. Rodzice zajęci są pracą a dzieci pozostawione same w domu wychodzą na ulice i znajdują sobie towarzystwo. Zażywają narkotyki i alkohol. Ich opiekunowie nie przekazują żadnych wartości moralnych swoim podopiecznym.
* Przemysław Pers, student pedagogiki z Pisarzowic
- Nawet dzisiaj byłem świadkiem podobnej sytuacji. Młodzi ludzie chyba nie zdają sprawy chyba z tego co robią, ani ze swojego sposobu wysławiania się. Często, gdy odpoczywam po pracy, słyszę jak na boisku dzieci się wyzywają. Ich polszczyzna stała się uboga a w swoim zasobie słownictwa mają tylko wyrazy, które jak się słyszy to aż włos jeży się na głowie. Myślą, że są „cool” a według mnie takim zachowaniem totalnie się poniżają. Kiedyś byłoby nie do pomyślenia, aby dziecko odezwało się na ulicy w sposób obraźliwy do kogoś, a tym bardziej do swoich rodziców. Sposób bycia wynoszą ze swojego domu a obecnie – jak idzie zauważyć - mamy na to ogólne przyzwolenie.
Z dnia: 2008-07-22, Przypisany do: Nr 14(349)